Hej. Dzisiaj taka trochę smutniejsza notka, trochę z życia, szkoda, że nie mam weselszych rzeczy do chwalenia się.
Każdy z nas przeżywa czasem trudniejszy czas, jest nam ciężko i wydaje nam się, że nic gorszego już nas nie spotka. Niektórzy próbują z tego wyjść - inni zaś pogrążają się w bólu i nie potrafią tego powstrzymać. Czasem nie chcą nikogo obciążać swoimi problemami, a czasem po prostu nie zdają sobie sprawy z tego, że wśród przyjaciół znajduje się osoba, która ich zrozumie. I wtedy pojawia się rozdroże. Jedni czekają, aż zły czas przejdzie, inni przestają sobie z tym radzić i zaczynają przemieniać swój ból psychiczny w ból fizyczny. Dlaczego? Tego nikt nie wie. Mam kilku znajomych, którzy niestety też stosują bądź stosowali taki rodzaj 'ukojenia'. Gdy rozmawiam z nimi na ten temat, twierdzą, że to przez brak akceptacji do swojego ciała. W wieku dojrzewania często pojawiają się kompleksy. Osoby zakompleksione myślą, że są brzydkie, mają za grube nogi lub brzuch. Kompleksy z czasem ich przerastają. Taki człowiek myśli 'nienawidzę siebie, swojego ciała i charakteru' i wyładuje swoją złość na sobie. Najpierw są to pojedyncze cięcia - potem jest ich coraz więcej, stają się także głębsze. Wkrótce te osoby przyzwyczajają się do bólu i chcą więcej. Podam przykład z życia. Mam koleżankę, która też nienawidziła i wciąż nienawidzi siebie. Cięła się, podejmowała próby samobójcze. Kiedyś ją znaleziono i zawieziono do szpitala. Z czasem trafiła do szpitala psychiatrycznego. Niedawno stamtąd wyszła. Teraz jest z nią lepiej, robi postępy. Miałam też kolegę, pozornie wesoły, pogodny chłopak. W wakacje popełnił samobójstwo. Nikt nie wie dlaczego to zrobił.
Dlatego jeżeli znacie osobę, która ma problemy i nie może sobie z nimi poradzić - nie zwlekajcie, pomóżcie jej. Ona potrzebuje Waszego wsparcia. Porozmawiajcie z nią, postarajcie się coś zrobić, w żadnym razie nie ignorujcie. I tu liczy się czas, bo potem może być już za późno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz